wtorek, 4 lutego 2014

Believe cz.2
 Na salę weszli po kolei Brad,Connor,Tristan i James.Wszyscy czterej trzymali w ręce po jednej czerwonej róży.Bardley siadł obok mnie na łóżku i z uśmiechem położył mi różę na moich rękach  złożonych jedna na drugiej.Pozostała trójka zrobiła to samo z różami.
-Jak się czujesz?-spytała Brad
-Dobrze,lekarz powiedział,że za 4 dni wyjdę.Dziękuje,że przyszliście bardzo się z tego cieszę, że tu jesteście.-odparłam uśmiechnięta.
-Będziemy odwiedzać Cie codziennie,prawda chłopaki?-powiedział Tris
 Wszyscy czterej pokiwali twierdząco głowami.
     Jak obiecali tak zrobili.Odwiedzali mnie dzień w dzień.Spędzali u mnie bardzo dużo czasu rozmawiając ze mną godzinami.
               Wreszcie nadszedł upragniony dla mnie dzień wyjścia ze szpitala.O niczym innym nie myślałam jak tylko o tym żeby jak najszybciej opuścić jego mury.
Gdy wyszłam z sali zatrzymał mnie jeszcze lekarz mówiąc mi żebym się nie męczyła za bardzo.
  Wreszcie wyszłam na dwór,gdzie czekała już na mnie taksówka. Nagle zdębiałam,za kierownicą siedział nie kto inny tylko sam James obok niego siedział Tristan.Tylne drzwiczki auta otworzyły się i wysiadł Brad pokazując swoje białe ząbki.
-Co to ma znaczyć?-zapytałam
 -Zabieramy Cię do nas-oznajmiła brunecik
-A...moi rodzice?
-Nie przejmuj się.Rozmawialiśmy z nimi-powiedział  Tristan puszczając mi oczko.
-Nakłamaliście im,prawda?-zapytałam oburzona
-No...tak troszkę-odparł Connor  robiąc niewinną minkę
-U nas odpoczniesz najlepiej.Twoi rodzice zgodzili się żebyś spędziła u nas całe wakacje.-powiedział James
    W końcu wsiedliśmy do taksówki. James odpalił silnik i ruszyliśmy.Po 30 minutach jazdy byliśmy już na miejscu. Dom był bardzo duży trzy piętrowy stał na samym środku pięknego,dużego ogrodu.Weszliśmy do środka.Na lewo od wejścia znajdował się duży salon,na którego środku stała duża beżowa kanapa, pod ścianą na przeciwko kanapy  stała półka z ogromną plazmą na środku,natomiast na prawo znajdowała się też dosyć duża kuchnia ze stołem po środku.
-Twój pokój jest na górze.Zaprowadzę Cię.-oznajmił Brad
Weszliśmy na górę.Mój pokój był ogromny,wszystkie moje rzeczy były już na wielkim łóżku.
-Podoba Ci się?-zapytał ukazując swój piękny dołeczek
-Jest cudowny.Dziękuje.-odparłam
-Cieszę się.Zjesz z nami kolację?
-Jasne.Tylko wezmę prysznic.
Brad miał już wychodzić,kiedy postanowiłam go spytać po co się mną tak zajmują dbają o mnie.
-Brad.
-Tak?
-Czemu Wy o mnie tak dbacie?
-Bo jesteś cudowną osobą,nie jesteś taka jak inne nasze fanki.Wszyscy bardzo Cię polubiliśmy,a najbardziej chyba ja.
Uśmiechnął się i wyszedł z mojego pokoju.
Wzięłam luźną bluzkę i jeansy kładąc je na łóżku,a sama poszłam pod prysznic.
 "Tak tego mi było trzeba"pomyślałam jak tylko wyszłam z kabiny.
Ubrałam się i zeszłam na kolację.
C.D.N            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz